ZDJĘCIA Z WYPRAWY
Promnik
8.01.2005 r.


Spotkanie na drodze rankiem 8 stycznia 2005. Grupa Kazik i My w komplecie oraz przyjaciele.


Za chwilę rozpocznie się przeładunek kajaków i przebieranie się w spływowe ciuchy.


Zwróćcie uwagę na precyzję, z jaką Kazik pakuje nasze kajaki do dalszego transportu na miejsce startu.


Kajaki już się rwą na wodę. Tymczasem kajakarze ...


Powrót z eksploracji górnego odcinka rzeki.


Integracja zespołu przy pierwszej zwałce. (3 zdjęcia)




Kazik testuje umiejętności asekuracyjne Wojtka. (4 zdjęcia)




Klasyczne - suche pokonanie przeszkody.


Piotr w akcji. (3 zdjecia)


Krótki popas na łące. Pławimy się w styczniowym słońcu.


Na zwałkowych rzekach kask zdecydowanie poprawia komfort kajakowania. Niestety, nieliczni się z tą teorią zgadzają.


Wygląda jak wiosenne rozlewiska rzeki. Mamy szczęście przez ostatnie kilka dni padały deszcze i stan wody zdecydowanie się podniósł. Niebawem podziękujemy matce naturze, za wysoką wodę skacząc z kolejnych progów.


Ten odcinek rzeki swoim charakterem przypomina rozlewiska biebrzańskie.


Pierwszy próg stanowi miłą niespodziankę, choć nikt nie uwierzył miejscowemu, który poinformował nas, że rzeka ma 11 promili spadku. (3,5 promila wg przewodnika J. Żmudzińskiego )


Wojtek po pierwszym skoku z najniższego progu. Jest jeszcze suchy, ale po ósmym skoku będzie porządnie przemoczony.


Tomasz rozpoczyna karierę morsa.


Nie takie progi skakało się z Habaziami.


Marek uwiedziony styczniowym słońcem postanowił schować kurtkę głęboko do kajaka. W konsekwencji przy następnych skokach kolejne części garderoby będą zatapiane przez lodowatą wodę.


Skoki przez mostki to 1-szy stopień zwałkowego kajakowania.


To jest średniej wysokości próg na Promniku. Marek ma już wodę w butach.


Najwyższy próg na trasie naszej wyprawy. Wszyscy szczęśliwie skoczyliśmy!


Trzech wspaniałych na krawędzi. Z tyłu jest jaz z gruzowiskiem. Kazik zarządza obniesienie przeszkody.


Jaz, który obnieśliśmy.


Przerwa na gorącą herbatę i przegryzkę. Podziękowania dla Basi za pyszną szarlotkę.


Testujemy nową technikę pokonywania zwałek.


Koniec płynięcia w dół rzeki. Za płotem zaczyna się jednostka wojskowa.


Nawet Kazik nie mógł nic zrobić. Wszyscy popłynęliśmy pod prąd aż do początku ogrodzenia. Następnie przeciągnęliśmy kajaki przez las do drogi. Tak zakończyła się eksploracja nowej, mile zaskakującej rzeczki w pobliży Warszawy.

zamknij okno, żeby powrócić do strony głównej KAZIK i MY