PŁYWAM ZAWSZE W FARTUCHU. DLACZEGO?

Startowaliśmy z kolegą w Maratonie Kajakowym Mazowsza w kategorii turystycznej. Start był na Zalewie Zegrzyńskim, później rzeką Narwią do mety w Nowym Dworze Mazowieckiem. Pogoda była idealna - słonecznie i ciepło.
Duża część uczestników popłynęła bez fartuchów zakrywających kokpit kajaków.
W trakcie maratonu pogoda diametralnie się zmieniła. Powiał wiatr, fale urosły do półtorametrowych.
Płynęliśmy na długiej dwójce firmy Polaczyk, mieliśmy założone fartuchy.
Jako szlakowy ( pierwszy od dziobu) widziałem i czułem fale przechodzące przez dziób i nasze kokpity. Fartuchy doskonale spełniały swoje zadanie, woda nie dostawała się do kajaka, płynęliśmy szybko.
Widziałem zawodników, którzy nie założyli fartuchów. Ich kajaki szybko wypełniały się wodą. Jedynym ratunkiem w takiej sytuacji była natychmiastowa ucieczka na ląd. Wszystko skończyło się szczęśliwie. Żadna z osad nie utopiła swojego kajaka, ale przy takich warunkach pogodowych istniało takie zagrożenie.
My nie przeżywaliśmy tego stresu dzięki użyciu fartuchów.
Niektórzy kajakarze uważają, że w upały nie warto zakładać fartucha, bo jest za gorąco.
Pływałem w upały po Adriatyku wzdłuż wybrzeża Chorwacji kajakiem morskim, używałem fartucha z neoprenu. Fartuch wspaniale chronił przed poparzeniem przez słońce.
W kokpicie uszczelnionym fartuchem nie ma wysokiej temperatury gdyż fartuch jest chłodzony wodą w wyniku wiosłowania i nacierających fal. Ponadto dno kajaka jest chłodzone wodą.
Można również wyobrazić sobie sytuację, w której wywracamy się. Faktem jest, że można wstać eskimoską bez fartuch, ale od tego momentu siedzimy w kajaku zalanym wodą. Oznacza to duży dyskomfort dla kajakarza a przede wszystkim poważną utratę stabilności łódki.
Podsumowując moje doświadczenia, mogę stwierdzić, że kajakowanie w fartuchu zdecydowanie podnosi moje poczucie bezpieczeństwa w kajaku.

Leszek, Levir

Komentarz Marcina

Ja również mam podobne odczucie co do fartuchów. Nasz styczniowy wypad na Wisłę (2.01.2005). Przed Modlinem złapał nas sztorm. Fale dochodziły do 70 cm. Mnie i Marka uratowały fartuchy. Kazik miał szczęście - był bez fartucha, ale jego kajak świetnie radził sobie z falami. Gdyby miał inną łódkę, pewnikiem by ją utopił. Brak fartucha mógł mieć poważne konsekwencje. Niedowiarków zapraszam do obejrzenia ostatnich zdjęć z tej wyprawy.

Marcin